czwartek, 8 grudnia 2011

Kolejna wizyta...

Poczucie, że jest się gorszym, innym, smutek, rozczarowanie.... Codziennie z tym walczę i nie jest łatwo....

Kolejna wizyta - oficjalne podpisanie papierów i wpisanie nas na listę oczekujących na in-vitro( grudzień 2010 roku). Czas oczekiwanie 10 - 12 miesięcy.  To cała wieczność... Co mamy przez ten czas robić? Uzbroić się w cierpliwość? Ile można czekać...Czemu to wszystko tak długo trwa: badania, wyniki, lista, czekanie....
I wtedy człowiek sobie uświadamia ilu jest ludzi, którzy borykają się z takim samym problemem, ilu ludzi walczy o to, aby zostać rodzicem....... Od grudnia 2010 roku nie było w sumie dnia, abym nie myślałam o tym kiedy dostaniemy list z kliniki, może zwolni się miejsce, może ktoś zrezygnuje.. Łudziłam się! Bo kto zrezygnuje z szansy posiadania dziecka???? Nie było tygodnia, abym nie widziałam kobiet w ciąży i małych niemowlaków w wózkach. Tych odczuć nie da się opisać - BÓL....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz